No nie powiem. Już po pierwszych zapowiedziach zajarałem się do koncepcji przenośnego grania w produkcje z wiecznie rosnącej i nieogranej biblioteki Steam.
Steam Deck wydawał się idealnym urządzeniem do zredukowania "kupki wstydu". Okazał się jednak bohaterem którego nie potrzebowałem. Aż tak bardzo. Chociaż trochę jednak tak. Już tłumaczę...
Urządzenie zamówiłem na premierę i czekałem cierpliwie kilka
miesięcy. Wersja LCD, 512GB. Nie wszystkie pozycje z mojej biblioteki jeszcze
działały (teraz jest pod tym względem znacznie lepiej). Na Steam Decku
ukończyłem Max'a Payna 3, Wolfenstein: The New Order, zacząłem Midnight Fight
Express i L.A. Noire ale wszystko zbladło przy Red Dead Redemption 2. Sam fakt,
że SD pozwala na komfortową grę w RDR2 jest epicki sam w sobie.
Trzymanie biblioteki swoich gier i sklepu Steam "w
ręku" robi wrażenie. Steam Deck jest stworzony do grania "w
drodze" więc zabrałem go w podróż. Do samolotu. I wtedy czar prysł.
SD bez dostępu do internetu jest w zasadzie bezużyteczny.
Nie mogłem uruchomić RDR2... Dead Cells uruchomiło się ale sejwy przechowywane
są w chmurze, mogłem więc jedynie rozpocząć rozgrywkę od początku. Udało mi się
uruchomić LEGO City Undercover. W podróży, Steam Deck bez internetu był jedynie
dodatkowym balastem. Druga refleksja przyszła, kiedy uruchomiłem Red Dead
Redemption 2 na normalnym PC z 28 calowym monitorem i dojrzałem głębię
szczegółów i graficzny rozmach tej produkcji. Coś, co niestety umknęło mi na Decku.
Podsumowując, Steam Deck daje nam nowe możliwości ale
posiada pewne ograniczenia wynikające z tego jak działa ekosystem Steam. Po
drugie, mały ekran przenośnego urządzenia nie pozwala takim produkcjom jak Read
Dead Redemtion lub Cyberpunk 2077 rozwinąć skrzydeł. W efekcie, nie możemy
zobaczyć pełni tego co przygotowali dla nas twórcy.
Z drugiej strony, Steam Deck pozwala wrócić do starszych,
nieogranych gier, których nigdy byśmy już nie skończyli i cieszyć się nimi w
przerwie od domowych obowiązków nie odpalając konsoli lub peceta. Jest to na
pewno sprzęt który rewolucjonizuje mobilną roz(g)rywkę. Zwłaszcza kiedy straszy
nas po nocach "kupka wstydu". Nie pozwólmy mu jednak kastrować
tytułów, które na to nie zasługują. Przez szacunek dla twórców i dla siebie
samych. Miłego grania!
PS. Ciekawe czy wrażenia z wersji OLED są lepsze?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz