piątek, 23 maja 2025

SteamDeck - Tak! Ale nie. Ale jednak tak.

    No nie powiem. Już po pierwszych zapowiedziach zajarałem się do koncepcji przenośnego grania w produkcje z wiecznie rosnącej i nieogranej biblioteki Steam. 



Steam Deck wydawał się idealnym urządzeniem do zredukowania "kupki wstydu". Okazał się jednak bohaterem którego nie potrzebowałem. Aż tak bardzo. Chociaż trochę jednak tak. Już tłumaczę...


    Urządzenie zamówiłem na premierę i czekałem cierpliwie kilka miesięcy. Wersja LCD, 512GB. Nie wszystkie pozycje z mojej biblioteki jeszcze działały (teraz jest pod tym względem znacznie lepiej). Na Steam Decku ukończyłem Max'a Payna 3, Wolfenstein: The New Order, zacząłem Midnight Fight Express i L.A. Noire ale wszystko zbladło przy Red Dead Redemption 2. Sam fakt, że SD pozwala na komfortową grę w RDR2 jest epicki sam w sobie.

Trzymanie biblioteki swoich gier i sklepu Steam "w ręku" robi wrażenie. Steam Deck jest stworzony do grania "w drodze" więc zabrałem go w podróż. Do samolotu. I wtedy czar prysł.

    SD bez dostępu do internetu jest w zasadzie bezużyteczny. Nie mogłem uruchomić RDR2... Dead Cells uruchomiło się ale sejwy przechowywane są w chmurze, mogłem więc jedynie rozpocząć rozgrywkę od początku. Udało mi się uruchomić LEGO City Undercover. W podróży, Steam Deck bez internetu był jedynie dodatkowym balastem. Druga refleksja przyszła, kiedy uruchomiłem Red Dead Redemption 2 na normalnym PC z 28 calowym monitorem i dojrzałem głębię szczegółów i graficzny rozmach tej produkcji. Coś, co niestety umknęło mi na Decku.

    Podsumowując, Steam Deck daje nam nowe możliwości ale posiada pewne ograniczenia wynikające z tego jak działa ekosystem Steam. Po drugie, mały ekran przenośnego urządzenia nie pozwala takim produkcjom jak Read Dead Redemtion lub Cyberpunk 2077 rozwinąć skrzydeł. W efekcie, nie możemy zobaczyć pełni tego co przygotowali dla nas twórcy.

Z drugiej strony, Steam Deck pozwala wrócić do starszych, nieogranych gier, których nigdy byśmy już nie skończyli i cieszyć się nimi w przerwie od domowych obowiązków nie odpalając konsoli lub peceta. Jest to na pewno sprzęt który rewolucjonizuje mobilną roz(g)rywkę. Zwłaszcza kiedy straszy nas po nocach "kupka wstydu". Nie pozwólmy mu jednak kastrować tytułów, które na to nie zasługują. Przez szacunek dla twórców i dla siebie samych. Miłego grania!

PS. Ciekawe czy wrażenia z wersji OLED są lepsze? 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz