czwartek, 21 kwietnia 2011

GeeX-Files: ENTER 07'92

Rozpoczynamy nowy cykl o znajomo i nieco niepokojąco (mam nadzieję) brzmiącej nazwie: GeeX-Files!
(Może na starość robię się sentymentalny ale co tam...)

Począwszy od tego weekendu, co tydzień będę publikował i komentował cytaty z kilku wybranych artykułów z czasopism komputerowych wydawanych w latach 1991 do... powiedzmy 2005.
A jest tego trochę: Bajtek, (powstań!) TOP SECRET (spocznij.), Gambler, PC KURIER, ENTER, Świat Gier Komputerowych...
Zachęcam do podróży do czasów kiedy 128KB RAM to było coś, dyski twarde miały 30MB a komputer kosztował kilka tysięcy dolarów.
Starzy sobie przypomną piękne czasy młodości, a młodzi... cóż niech usiądą spokojnie i zobaczą co było przed Fejsbukiem i epoką Neostrady. Zaczynamy!


Dzisiaj na tapecie magazyn ENTER, numer 7 z 1992 roku. Tematem przewodnim były symulatory lotu jednak ja postanowiłem przedstawić Wam trochę ówczesnego "hardware'u".

Pierwszy komputer to propozycja dla gracza AD 1992, cena kilku tysięcy dolarów rekompensowana była kolorową obudową i piankowymi słuchawkami :)
Bliżej tą maszynę przedstawia w "Klubie Gracza" na str. 50-51 Pan Jacek Grabowski. Artykuł pod tytułem "Komputer do grania" ciąg dalszy... (oznacza to, że był jakis wcześniejszy artykuł na ten temat ale tego niestety nie dowiem się już chyba nigdy... :-)

"Cudeńko zwie się Tbird i jest produktem znanej (!!?? - przyp. Christo) firmy ASI. Wnętrze charakterystycznej czarnej obudowy desktop kryje całkiem szybką i wydajną płytę główną z procesorem 80386SX taktowanym zegarem 6 i 25Mhz oraz 2 MB RAM."
Z tego co pamiętam to opisywany komp plasował się na ówczesne czasy w rejonach klasy średniej-wyższej. Dziwić może podawanie dwóch wartości zegara: 6 i 25Mhz. Otóż drogie dzieci neo: kiedyś komputery miały tzw. "przycisk turbo". Po jego wciśnięciu można było obniżyć takowanie procesora. Po co? Po to aby starsze gry i programy nie chodziły za szybko na nowym sprzęcie! Idziemy więc dalej:


"Maszyna ma dwa napędy dyskietek 3,5-calową 1,44 MB i 5,25-calową 1,2 MB"
Jak ktoś nie wie co to dyskietka 5,25 to jego starta. W przypadku 3,5 cala wystarczy zgłosić się do najbliższej delegatury ZUS. Oni Wam wytłumaczą. Pora na najważniejszą część czyli karta graficzna: VGA i dysk twardy: 52MB. Nie mogło również zabraknąć karty muzycznej: Thunder Board emulującej standard AdLib (cokolwiek to było) i SoundBlaster (znamy, znamy).

Komputer dostarczany był z dwiema grami:
Mad TV                                       Monkey Island 2


 
Niestety jeszcze kilka lat temu jeżeli coś było "dla gracza" to w praktyce oznaczało to "dla dziecka" (w sumie nadal tak jest - ale to temat na oddzielny wpis) więc producent dołożył do komputera coś "od siebie":
"A propos kiczu. Tbird umieszczony jest w czarnej obudowie oklejonej samoprzylepną folią (wycinaną w ząbki nożyczkami!), na której nadrukowano kolorowe ciapki. Razem wygląda to tak, że - faktycznie - aż trudno przejść obojętnie obok." - Nic dodać nic ująć.

Pora nad podsumowanie:
"Gdyby pominąć wszystkie wymienione głupstwa, to Tbird okazuje się zupełnie przeciętnym komputerem. O żadnej z jego części nie da się powiedzieć nic zdecydowanie złego ani dobrego." 

Dodajmy jeszcze, że w zestawie znajdowała się kanciasta myszka, klawiatura w układzie niemieckim (QWERTZ) oraz 14 calowy monitor (kineskopowy oczywiście) marki Samsung.
Przejdźmy zatem do cen. W tych dawnych czasach rodzącego się polskiego kapitalizmu większość towarów sprowadzana była za dolary, tak też podawane były ceny - możemy więc z pewnym przybliżeniem ocenić "wartość" ówczesnego sprzętu High-tech.:
"Po zapoznaniu się z jego (komputera - Christo) ceną stwierdziłem, że nie jest on szczególnie atrakcyjna. Tbird kosztuje 1560$ (ok. 22 mln zł). Za tę cenę można kupić komputer 386SX 25Mhz z dyskiem twardym 80MB, kartą SVGA i monitorem, z 2 MB RAM na płycie głównej (19,3 mln)..."

Czyli jak widać:
1. Kiedyś też jak coś było "dla gracza" tzn. było bardziej kolorowe, nie zawsze lepszej jakości i dodatkowo okeljone jakims badziewem (zupełnie tak samo jak teraz!)
2. Komputery kosztowały astronomiczne pieniądze. 1500 baksów na tamte czasy to była niezła sumka. Teraz za te pieniądze również można złożyć "niezły konfig" - co jedynie pokazuje jak stabilną walutą jest $.
Poniżej skany artykułu w kiepskiej rozdzielczości:


Dalej robi się już nieco bardziej poważnie gdyż do testów dostajemy Stację roboczą Gateway (tak, tak, to ta sama firma która teraz sprzedaje monitory w supermarketach ;) Tutaj ceny są już astronomiczne ale za to dostajemy rewelacyjny procesor 486 oraz obudowę BIGTOWER.

Opis komputera znajdujemy na str. 44-45 w artykule Pana Krzysztofa Silickiego pt. "Gateway 2000 486 EISA":
"Gateway 2000 486/33E to pierwszy prezentowany przez nasze laboratorium komputer o architekturze EISA i z kontrolerem dysku SCSI" - jednym słowem: "grubo" się zapowiada. Ale do rzeczy:

Obudowa Big-Tower a w niej między innymi: procesor 80486/33Mhz, 16MB pamięci RAM i dysk twardy 340MB na złączu SCSI. Ram można było rozszerzyć do maksymalnie 64MB (!). Ciekawostką jest "nowość" jak na owe czasy czyli zapisanie BIOS-u komputera w pamięci EPROM Flash, co obecnie jest już standardem (który powoli odchodzi do lamusa).

W sumie dosyć długi art. skupia się na wielu szczegółach technicznych, KOMPLETNIE niesistotnych i nieporównywalnych z obecnymi rozwiązaniami, przejdźmy więc od razu do konkluzji:
"Porównywanie wyników testów szybkości komputerów Gateway 2000 zbudowanych przy zastosowaniu tego samego procesora i takiej samej karty grafiki - ISA (wyniki są niemal identyczne) potwierdziło, że w takiej konfiguracji zysku szybkości z zastosowania szyny EISA nie ma, bo być nie może. (...) Jako pojedyncze stanowisko Gateway 2000 EISA nie daje zauważalnej przewagi nad swym odpowiednikiem ISA. Jest to raczej inwestycja na przyszłość."

Pozostaje jeszcze tylko powiedzieć ile taka "inwestycja" wówczas kosztowała: 6998$
Dziękuję, dobranoc.
Wierzcie mi albo nie ale te kilkanaście lat temu nie jeden fan komputerów dałby się pokroić za taki sprzęt!

Czekam na Wasze komentarze i sugestie dotyczące tego działu... może jakieś wspomnienia... W tym melancholijnym nastroju zostawiam Was do przyszłego tygodnia!

Szanuję prawa autorskie przysługujące Twórcom oraz wydawcom powyższych materiałów. Skany stron zawierających cytowane artykuły umieściłem w celach edukacyjnych i informacyjnych, w rozdzielczości uniemożliwiającej odczytanie pełnej treści artykułu. W razie jakichkolwiek uwag odnośnie publikowanych tekstów proszę o kontakt mailowy: propug@gmail.com.

Jeżeli któryś z autorów/wydawców posiadających prawa do cytowanych tekstów chciałby się zgodzić na publikację pełnej treści, również proszę o kontakt.

Poczynione przeze mnie cytaty nie oddają w pełni pioniersko-partyzanckego klimatu tamtych artykułów, jednak chciałbym serdecznie podziękować wszystkim cytowanym przeze mnie autorom za profesjonalizm, świetne teksty, wiele serca i trud jaki włożyli w ich napisanie w tamtych niełatwych czasach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz